Evelyn trzymała mnie za dłoń i
zaczęła się przeciskać przez tłum ludzi, aby dotrzeć do sceny.
Zgromadziło się mnóstwo ludzi. Nie mogłam uwierzyć, że kapela
mojego chłopaka ma aż taką publikę. Na sali byli ludzie w różnym
wieku, ale większość stanowiła młodzież taka
jak ja. Wszyscy w podekscytowaniu czekali na występ kapeli.
Próbując nadążyć za przyjaciółką, obijałam się o innych
ludzi, przez co, co chwilę słyszałam jakieś zgryźliwe słowa w
moim kierunku. Niezbyt się tym przejmowałam, byłam za bardzo
podekscytowana. Przez te emocje nawet zdążyłam zapomnieć o
incydencie przy barze, jednak do czasu. Nie zdążyłam jeszcze
dotrzeć do sceny, kiedy po raz kolejny ktoś mnie popchnął, a
raczej ja jego. Podniosłam spojrzenie. Mężczyzna był wysoki,
dobrze zbudowany i uśmiechał się do mnie tajemniczo.
-
Przepraszam bardzo, nie zauważyłam... - dopiero po chwili
zorientowałam się, że to Tajemniczy Nieznajomy.
Stanęłam jak wryta. Moje serce automatycznie przyspieszyło.
Puściłam dłoń Evelyn, przez co zniknęła w tłumie, a stojąca
przede mną postać skutecznie przysłoniła mi pole widzenia. Nie
mogłam oderwać wzroku od jego twarzy. Był pociągający,
niebezpieczny i cholernie tajemniczy. Miał przepiękne,
hipnotyzujące oczy. Heterochromia jego oczu sprawiała, że nie
mogłam od nich oderwać wzroku. Lada moment i moje serce wyskoczy.
Nie mogłam niczego zrobić, ruszyć się o milimetr. Stan, który
mnie ogarnął był nie do opisania. Przecież miałam chłopaka,
kochałam Gabriela, ale ten który przede mną stoi.. Mój boże.
Zganiłam się w myślach, że mogę wymyślać takie rzeczy.
- Aniele,
powoli, bo wszystkich po drodze pozabijasz - odpowiedział niskim,
ujmującym głosem.
Uśmiechnął się, a moje nogi zmieniły się w watę.
Zaraz się przewrócę. Nagle do moich płuc przestało docierać
powietrze. Musiałam się stamtąd ewakuować, inaczej spaliłabym
się przy tym chłopaku.
-
Przepraszam, ale chyba mnie z kimś pomyliłeś. - wyminęłam go i
zniknęłam w tłumie. Po chwili dotarłam pod scenę i odnalazłam
przyjaciółkę. Widziałam jej pytające spojrzenie. Zapewne
widziała jak wpadłam na Pana Tajemniczego i oczywiście nie raczyła
mnie ratować z opałów, tylko czekać na rozwój sytuacji. Miałam
ochotę ją udusić. Kiedy moje serce nieco się ustabilizowało, już
miałam do niej coś powiedzieć, ale na scenę wyszli chłopcy i nie
zdążyłam.
Panowie
prezentowali się wprost niesamowicie. Gabriel raz po raz zerkał w
moją stronę, jakby sprawdzając czy nie uciekłam. Zaczynało mnie
to powoli irytować, poza tym, myślami nadal byłam gdzie indziej.
Źle czułam się z faktem, że zamiast cieszyć się i myśleć o
moim chłopaku, intrygował mnie obcy facet. Było to dla mnie
niepokojące, bardo niepokojące. Impreza powoli się rozkręcała.
Chciałam potańczyć, muzyka mnie porywała do zabawy, jednak
stabilizatorem mi na to nie pozwalał, w rezultacie stałam pod sceną
i kołysałam się w rytm nadawany przez zespół. Nie chciałam
pozwolić, żeby ktoś stanął pomiędzy mną, a Gabrielem. Dopiero
co moje życie trochę się unormowało i sprostowało. Nie chciałam
tego wszystkiego tracić przez głupoty. Piosenka za piosenką,
ludzie wokół byli zachwyceni, skakali, tańczyli i śpiewali razem
z wokalistami. Kto by pomyślał, że zwykły szkolny zespół
osiągnie takie sukcesy. Zauważyłam, że wciągnęłam się w wir
imprezy. Niestety nie przeżywałam tego tak jakbym chciała. Czekałam aż będę mogła znów
krzyczeć jakieś radosne okrzyki. Wszystko było jak z automatu,
zaplanowane, krok w krok powtarzające się to samo. Nie wiedziałam
co się dzieje. Moje myśli nadal były daleko od klubu w którym się
znajdowałam. Próbowałam przekonać siebie, żeby skupić się na
tym co należy, ale bez skutku. Byłam wściekła na siebie. Co
chwile odwracałam się, żeby zobaczyć, czy mężczyzna którego
widuję od jakiegoś czasu nie stoi gdzieś w pobliżu. Kątem oka
widziałam ciekawe spojrzenia Eve, która raz po raz mnie
obserwowała.
Tłum się cieszył, ja automatycznie klaskałam. Oni tańczyli i skakali, ja czekałam na następny dogodny moment żeby zacząć śpiewać.
Tłum się cieszył, ja automatycznie klaskałam. Oni tańczyli i skakali, ja czekałam na następny dogodny moment żeby zacząć śpiewać.
-
Teraz chciałbym na scenę zaprosić wyjątkową osobę, która
urozmaici nasz dzisiejszy koncert - usłyszałam głos Erica, który
wpatrzony był w Evelyn, a po jego twarzy błąkał się ponętny
uśmieszek.
Zobaczyłam jak w oczach mojej przyjaciółki rozbłysły
iskierki. Jej podekscytowanie sięgnęło zenitu. Nie tylko dlatego,
że zapraszał ją na scenę chłopak, w którym na zabój się
zakochała, ale również dlatego, że scena to był jej żywioł.
Uwielbiała śpiewać, a na scenie czuła się jak ryba w wodzie.
-
Evelyn, zapraszamy na scenę - podał jej dłoń i pomógł wskoczyć
na scenę.
Dziewczyna stanęła na scenie i podeszła do mikrofonu.
Natychmiast zaczęła rozkręcać ludzi, nawiązała kontakt z całym
trwającym w oczekiwaniu tłumem. Uśmiechnęłam się widząc jej
zapał. Pozwoliła mi się oderwać myślami od mężczyzny i chociaż
na chwilę o nim zapomnieć. Krzyknęłam w jej stronę, żeby
zaczynali.Tłum
oszalał na jej punkcie. Była teraz w centrum uwagi. Miała
elektryzujące spojrzenie, tryskała z niej niesamowita energia.
Muzyka była w niej, a ona była muzyką. Jej głos był idealnie
dobrany do tonacji Erica. Wyglądali razem jak gdyby znali się i byli
ze sobą od lat. To było niesamowite. Cieszyłam się, że
nareszcie znalazła szczęście.
Po chwili rozległa się muzyka. Z początku śpiewać zaczął Eric, a chwilę później dołączyła do niego Evelyn. Miała niesamowity, natychmiast wpadający w ucho głos.
Po chwili rozległa się muzyka. Z początku śpiewać zaczął Eric, a chwilę później dołączyła do niego Evelyn. Miała niesamowity, natychmiast wpadający w ucho głos.
Spojrzałam
w stronę Gabriela. Nie patrzył na mnie. Zaniepokoiłam się. Jego
spojrzenie było chłodne, pozbawione wcześniejszego blasku.
Powędrowałam wzrokiem tam gdzie on i już wiedziałam o co chodzi.
Z tyłu klubu, w cieniu, oparty o ścianę stał Tajemniczy
Nieznajomy. Wszystko było by w jak najlepszym porządku gdyby się na
mnie nie gapił. Przesuwał wzrokiem po całym moim ciele. Z jego
spojrzenia biło pożądanie. Obserwował uważnie każdy mój ruch,
chociaż nie było czego, ponieważ nie miałam możliwości do
popisu. Popisu?! Co ja wygaduję.. Jak mogę mówić takie rzeczy!
Nawrzeszczałam na siebie w myślach. Mężczyzna przyłapał mnie na
tym, że na niego patrzę i uśmiechnął się po czym skinął głową
w stronę nikogo innego jak Gabriela. Natychmiast odwróciłam się w
stronę sceny. Spojrzałam na mojego chłopaka. Widziałam jak ma
napięty każdy centymetr ciała. Nie było aż tak źle kiedy to
dowiedział się, że mój ojciec podniósł na mnie rękę. Spoglądał
prosto w moje oczy. Widziałam w nich...zawód? Smutek? Żal? Nie
wiem. Przecież go nie zdradziłam. Nie znam tego mężczyzny. Nie
widzę świata poza Gabrielem! Chłopak wypadł z rytmu. Przestał
trafiać w dźwięki. Czy coś takiego mogło aż tak na niego
wpłynąć? Czy na prawdę uważał, że mogło z tym facetem mnie coś
łączyć? Odrzuciłam od siebie te myśli.
Chłopcy
również zauważyli, że coś nie grało. Spoglądali co chwila na
Gabriela. Widownia również zareagowała negatywnie. Było słychać
pomruki niezadowolenia. Piosenka dobiegła końca, a Gabriel wstał i
na nic nie czekając zszedł ze sceny. Nie wachając się ani chwili
ruszyłam w stronę zaplecza. Niezadowolenie tłumów przybrało na
mocy. Przedzierając się między ludźmi usłyszałam głos Erica -
Moi drodzy. Najwyższy czas dać się rozerwać naszej cudownej
wokalistce przy jej solowym wykonaniu naszej piosenki.
Chłopak
zaczął grać na gitarze i rozległ się cudowny głos Evelyn. Nie
zdążyłam się dobrze przysłuchać jaka to była piosenka,
ponieważ już byłam w pomieszczeniu za sceną. Brunet stał oparty
tyłem do mnie o blat stołu. Plecy nieco mu się rozluźniły, ale
widziałam że nadal ciężko oddycha walcząc z emocjami.
- Gabu.. - położyłam
delikatnie dłoń na jego ramieniu i odwróciłam go w swoją
stronę. Nie mogłam wyczytać niczego z jego oczu. - kochanie, co
się...
- Widziałem.
Widziałem jak na ciebie patrzy! Rozbierał cię wzrokiem! Kto to
jest? Kim on do cholery jest i co was łączy?!
- Uspokój się,
proszę. Posłuchaj. Nie wiem kto to jest. Nie znam go. Nie masz się
czego obawiać. Nie kręcą mnie dojrzali mężczyźni. - wspięłam
się na palcach i pocałowałam go. Niestety nie odwzajemnił mojego
pocałunku, ale wyczułam, że się rozluźnił i ustabilizował
oddech. - Wierzysz mi czy nie?
Gabriel
skinął głową. Uśmiechnęłam się na choć tak mały przejaw
aprobaty z jego strony. Wzięłam go za rękę i splotłam nasze
palce. Oparłam głowę o jego klatkę piersiową i po chwili
poczułam jego dłoń na moich plecach. Cieszyłam się niezmiernie.
Jego reakcja na scenie nie wróżyła niczego dobrego, ale była
widocznie tylko chwilowa.
- Wracamy? Chłopcy
na ciebie czekają, jeszcze nie skończyliście koncertu.
- Skończyliśmy,
nie ma już po co wracać. - Eric wszedł na zaplecze i rzucił
Gabrielowi groźne spojrzenie. Zaraz za nim weszli pozostali
członkowie kapeli oraz Eve, która natychmiast rzuciła mi pytające
spojrzenie.
- Możesz mi do
cholery powiedzieć, co to miało znaczyć? - Eric wskazał ręką w
stronę sceny.
- Źle się
poczułem. Sorry.
- Ah tak. Mi to na
coś innego wyglądało. Alice, może ty mi powiesz coś ciekawszego?
- Eric... Na prawdę,
Gabe jest dzisiaj strasznie słaby, daj mu spokój.
- Oczywiście.
Następnym razem w gorszy dzień po prostu nie wychodź na scenę.
- Nie
przesadzasz...? To nie jego wina. - wtrąciłam widząc jego minę.
Już miał coś odpowiedzieć, kiedy Eve sięgnęła po jego dłoń.
Chłopak wyluzował i spojrzał na przyjaciela - Przepraszam stary.
Zapomnijmy o tym.
Gabu skinął
głową i wyszedł tylnym wyjściem na parking. Minęłam Evelyn
rzucając jej wdzięczne spojrzenie .- Widzimy się jutro. Wszystko
wyjaśnię - powiedziałam szeptem i wyszłam za Gabrielem. Kiedy
byłam na parkingu siedział już za kierownicą. Wsiadłam do
samochodu. Całą drogę odbywaliśmy w ciszy. Kilka razy zbierał
się w sobie, żeby się odezwać, ale w końcu nic z tego nie
wychodziło. Kiedy chłopak zajechał pod mój dom i wyłączył
silnik w końcu znalazłam w sobie odwagę i odwróciłam się w jego
stronę. Położyłam dłoń na jego ręce i odezwałam się -
Wszystko okay?
- Tak.. Myślę, że
tak...
Czekałam w
ciszy przez jakiś czas aż coś w końcu powie, jednak po raz kolejny
ogarnęło nas milczenie.
- Czas na mnie.
Skinął
głową. Tylko tyle. Poczułam się źle. To nie była moja wina, a
on jakby mnie za to karał swoim milczeniem. Było mi potwornie
przykro. Co prawda, ja w jakimś sensie też zawiniłam. Kiedy
wpadłam na Tajemniczego Nieznajomego nie mogłam od niego oderwać
wzroku. Ale to jeszcze o niczym nie znaczyło! Miał wyjątkową
urodę, nic więcej. Westchnęłam ciężko. - Nie pożegnasz się?
Spojrzał na
mnie. Nareszcie. Nachylił się i pocałował mnie w czoło. Nadal
milczał. Miałam do niego żal. Tak. Ale co mogłam zrobić.
Wystarczyło czekać. Kiedy wysiadłam z samochodu on natychmiast
odjechał. Nigdy sie tak nie zachowywał. Zachowaniem całkiem się
różnił od tego sprzed koncertu. Jeszcze długo stałam na ulicy z
opuszczonymi rękoma, patrząc w stronę gdzie zniknął jego
samochód.
***
Wybaczcie.
Od ostatniego rozdziału minęło 118 dni.
Ta liczba mówi sama za siebie.
Miłej lektury.
Bezimienna.