sobota, 17 maja 2014

Rozdział XIII

         Czułam się podle. Jak mogłam tak postąpić, jak mogłam pozwolić na to, by Eric mnie pocałował. Była to ostatnia rzecz której teraz potrzebowałam. Mało miałam do tej pory kłopotów? Jeszcze to? Gdyby Gabriel się o tym dowiedział, znienawidziłby mnie. A może już wie? Czyżby Eric okazał się aż tak parszywym człowiekiem i od razu zadzwonił do Gabu z niesamowitą wiadomością? Nie możliwe.. Nie wygląda na takiego. Nie mógłby.. A co jeśli jednak? Miałam mętlik w głowie. Wyjęłam z szafy kurtkę i wyszłam na spacer, jak zwykle udając się w stronę jeziora.
       Na dworze było zimno, czułam chłodne, wieczorne powietrze na policzkach, słyszałam szum wiatru gdzieś w lesie. Usłyszałam za sobą ciche sapanie. Odwróciłam się pospiesznie. Nie zdążyłam się rozejrzeć kiedy leżałam już na ziemi. Spike przygniatał mnie swoimi potężnymi łapkami i lizał mnie po twarzy. Zaśmiałam się i kazałam mu zejść. Ucieszyłam się, że ze mną idzie, ponieważ nie lubiłam samotnie krążyć po lesie, dodatkowo wieczorem. Weszłam po lasu, ostrożnie rozglądając się w głąb zieleni. Podążałam krętą ścieżką, która wiła się między drzewami i prowadziła w stronę pięknego stawu. Ziemia była sucha, ale na ustach czułam wilgoć, więc postanowiłam nie długo zostać na spacerze, aby uchronić się przed deszczem. Wkrótce domy przy ulicy skryły się za sosnami, które teraz powoli zastąpiły drzewa liściaste. Wzięłam głęboki oddech i zaczerpnęłam czyste powietrze.
        Co chwile moje myśli wracały do wydarzenia sprzed czterdziestu minut. Cały czas byłam roztrzęsiona, załamana, a także zawiedziona. Zawiodłam się na samej sobie. Chociaż z drugiej strony to nie była moja wina. Jednak mogłam tego uniknąć, odmawiając propozycji odprowadzenia mnie. Czyli jednak to była moja wina. Odetchnęłam głęboko, hamując łzy zbierające się pod powiekami. Spojrzałam do góry. Między rozłożystymi koronami drzew, dostrzegłam niebo, niestety było zachmurzone, a liczyłam na jasno świecące gwiazdy.
 Zamiast nich, dostrzegłam tylko księżyc. Piękny, była pełnia. Ruszyłam dalej podążając wydeptaną ścieżką. W głowie zaczęłam układać mój plan na najbliższe dni. Co zrobić, żeby Gabriel o niczym się nie dowiedział, lub co zrobić, gdyby już wiedział. Po chwili jednak się zniechęciłam, ponieważ nic sensownego do głowy mi nie przychodziło. Postanowiłam, że będę działać na bieżąco.
       Kiedy  doszłam nad staw spostrzegłam postać siedzącą na brzegu. Nie musiałam się długo zastanawiać żeby rozpoznać Gabriela. Poznałam jego kontur twarzy, brązowe włosy, idealną posturę i ruchy ciała. Chłopak siedział na głazie przy samym brzegu i co chwila wrzucał kamień do wody, obserwując jak kręgi wzburzonej wody, rozchodzą się powoli rozpływając i pozostawiając spokojną taflę wody. Wyglądał na zamyślonego, nawet zmartwionego czymś. Odetchnęłam głęboko i ruszyłam w jego stronę. Pewnie Eric wszystko już mu powiedział. Miałam ochotę rzucić mu się w ramiona, powiedzieć co się wydarzyło, przeprosić go, wytłumaczyć i liczyć na to, że mi wybaczy. Ale nie mogłam. Nie dałabym rady spojrzeć mu w oczy. Z drugiej strony czekać aż sam do mnie z tym przyjdzie i powie, że nie chce mnie znać? Sama nie wiedziałam co było by lepsze w tym momencie. Spike jak tylko również dostrzegł bruneta, nie patrząc na mnie, pobiegł w jego stronę. Niczego nie spodziewający się chłopak, został zaskoczony przez psiaka, który wyskoczył na niego zza krzaków. Gabriel krzyknął i zaczął się śmiać. Pogłaskał psiaka i rozejrzał się wkoło, zapewne w poszukiwaniu mnie. Wyszłam zza drzewa machając delikatnie w jego stronę. Uśmiechnął się i wstał zmierzając do mnie. Uśmiechnął się co oznaczało, że nie jest najgorzej i zapewne nic nie wie. Ucieszyłam się i nieco pewniej wtuliłam się w jego ramiona kiedy był obok mnie. Wciągnęłam jego zapach i uśmiechnęłam się do siebie szczęśliwa.
- Dlaczego tutaj siedzisz?
- Mógłbym spytać się o to samo.
- Pierwsza zadałam pytanie - uśmiechnęłam się i usiadłam na brzegu, pozwalając Spike'owi usiąść na moich kolanach - Przepraszam, ze na ciebie wyskoczył.
- Nic się nie stało, nie wystraszyłem się  - pogłaskał psiaka i oparł się o drzewo - Co ja tutaj robię, tak? Chciałem się przejść, a to miejsce jest na tyle urokliwe, że bez chwili zastanowienia się tutaj wybrałem.
- Mówiłeś, że przychodzisz tu kiedy musisz coś przemyśleć.. - powiedziałam ostrożnie obserwując jego twarz.
- Owszem. - zakończył krótką i zwięzłą odpowiedzią.
Zawahałam się. Nie zabrzmiało to dobrze. Natychmiast wszelkie przypuszczenia, że on jednak wie, powróciły.
- Coś się stało?
- Wiesz.. Nie chcę ci tego mówić. To tylko moje przypuszczenia, które wcale nie muszą być prawdziwe. - w tym momencie serce dziewczyny zaczęło bić trzy razy szybciej.
- Powiedz, proszę. Widzę, że to cię gnębi... - wydusiłam z siebie, czekając na odpowiedź.
- Od dwóch dni mam nieodzowne wrażenie, że mnie unikasz. Nie wiem dlaczego, nie wiem jaki masz powód, ale na prawdę martwię się. Jeżeli.. jeżeli ja robię coś nie tak, to mi to powiedz. Naprawię to natychmiast.
-Gabriel, przestań. - przerwałam mu natychmiast - Nie unikam cię. Wiem, że może to tak wyglądać, ale po prostu źle się czuję. Unikam kontaktu z kimkolwiek, bo nie chcę narzucać wam mojego złego humoru. Jeszcze się zarazicie i będzie epidemia! - zaśmiałam się.
      Całe szczęście Gabu również wybuchł i zaczął chichotać. Teraz mogłam się rozluźnić. Jednak zrobiłam to za wcześnie, bo nie przewidziałam następnego pytania, a raczej stwierdzenia, bruneta.
- A jednak wracałaś wczoraj Erickiem.
   Koniec.
   Widział.
   Wie.
   Mija pierwsza sekunda.
   Druga.
   Kolejna.
   I jeszcze następna.
  Spojrzałam mu w oczy.
  W których nie zobaczyłam niczego.
- Ja... - zaczęłam nie spuszczając z niego wzroku - Skąd wiesz?
- Mijałem was, jechałem w stronę centrum. - już się nie uśmiechał, jednak widział tylko, jak wracam z Erickiem, nie widział pocałunku.
- Źle się poczułam. Już miałam po ciebie zadzwonić, kiedy on podszedł, no i tak wyszło.
- Rozumiem, jak się teraz czujesz? W porządku wszystko? - spojrzał na mnie zatroskanym wzrokiem.
    Pokiwałam głową. Oczywiście, że się dobrze czułam, wcale się źle nie czułam. Musiałam wymyślić wymówkę, musiałam go okłamać. Strasznie mnie to boli, nie chciałam oszukiwać Gabriela, ale czy miałam wyjście? 
    Chłopak mnie przytulił. Siedzieliśmy tak jeszcze przez jakąś godzinę. Obserwowaliśmy taniec świetlików na gładką taflą wody. Całe jezioro było bajecznie oświetlone, słaby wietrzyk rozwiał chmury, przez co mogliśmy zobaczyć skrzące niebo. Gwiazdy wydawały się jak na wyciągnięcie ręki. Siedzieliśmy w przyjemnej ciszy. Nagle zauważyłam spadającą gwiazdę, ciągnącą za sobą jaskrawą poświatę. Uśmiechnęłam się i wskazałam Gabrielowi.
- Pomyśl życzenie, księżniczko - pocałował mnie w policzek.
- Chcę, żeby wszystko było mniej skomplikowane. - pomyślałam i zamknęłam oczy.

*Na drugi dzień*

       Nareszcie byłam gotowa do wyjścia. Wszystko zrobiłam, nałożyłam szybko makijaż, spakowałam się i wybiegłam z domu, ponieważ na zewnątrz miałam spotkać się z Gabrielem. Jednak zamiast niego spotkałam Evelyn. Uścisnęłam ją i ruszyłyśmy w stronę szkoły.
- Czemu nie ma Gabriela? - spytałam sie zaniepokojona, ponieważ obiecał mi, że przyjedzie po mnie motorem.
- Dzwonił do mnie, że musi coś załatwić, a nie chciał, żebyś szła sama do szkoły, więc poprosił mnie, abym ci towarzyszyła.
- Dziękuję, że przyszłaś.
- Wiesz, miałam w tym interes. To znaczy, nie zrozum mnie źle, ale mam do ciebie pytanie..
- Wal śmiało - uśmiechnęłam się.
- Co się wczoraj stało?
- Nie rozumiem? - odpowiedziałam pytaniem, nie zwalniając kroku.
- Całowałaś się z Brown'em. - stanęłam jak wryta słysząc wypowiedziane przez koleżankę nazwisko Ericka. - Słuchaj, wiesz, że ja Gabrielowi nic nie powiem, ale..
- Eve, to nie tak jak myślisz. Zgodziłam się, żeby mnie odprowadził, było w porządku. Nic się nie wydarzyło, dopóki nie doszliśmy do mojego domu. Chciałam się z nim pożegnać, a on mnie pocałował. Odepchnęłam go od siebie, on nic nie powiedział, odszedł, boże, ja nie wiem co mam robić..  - zaczęłam wyrzucać z siebie potok słów.
- Alice! Nie histeryzuj, posłuchaj mnie - potrząsnęła mną i pociągnęła w stronę szkoły - Posłuchaj, skoro to on ciebie pocałował, a nie ty go, to powiedz to Gabrielowi. Wybaczy ci na pewno, ponieważ to nie była twoja wina. Tylko się nie zamartwiaj tym, bo źle to na ciebie wpływa. Jasne?
- Myślisz, że powinnam z nim porozmawiać?
- Jestem tego pewna. Tylko się nie stresuj. Rozumiem, że to ciężka sytuacja, ale grunt to opanowanie. Zobaczysz, wszystko się wyjaśni i będzie dobrze - przytuliła mnie.
  Nawet nie zauważyłam, a już byłyśmy w szkole. Rozejrzałam się, jednak nadal nie widziałam Gabriela. Wzruszyłam ramionami i ruszyłam na cotygodniowy bój z profesorem od historii.
     Lekcje minęły szybko i spokojnie, gbyby nie niezapowiedziana kartkówka z matematyki, którą z całą pewnością zawaliłam. Kto wymyslił coś tak głupiego jak całki? I na co mi to w życiu potrzebne? Cały dzień spędziłam z Evelyn. Nareszcie był koniec lekcji, więc wyszłam przed szkołę, gdzie czekał już na mnie Gabriel. Niestety nie sam. Szłam w jego stronę licząc kroki. A może oddechy? Sama nie wiem co liczyłam. Najbardziej bałam się tego co usłyszę. Byłam coraz bliżej rozmawiających przyjaciół. Spojrzałam na bruneta, który uśmiechnął się do mnie promiennie. Podeszłam jeszcze bliżej i słyszałam ich rozmowę.
- Jeszcze jedną rzecz miałem ci powiedzieć, chyba tą najważniejszą. - moje serce zamarło - Pocałowałem Alice.
  
 Czas stanął w miejscu.
  
      Gabriel spojrzał na mnie. Widziałam w jego oczach smutek, rozczarowanie i.. złość. Jego oczy płonęły gniewem. Gabriel odwrócił się w stronę Ercicka i zamachnął się. Jednak chłopak uniknął ciosu od przyjaciela zatrzymując pięść dłonią.
- Ty cholerny... - Gabriel był wściekły. Stała i przerażona patrzyłam na rozwój sytuacji.
- Zanim mnie zabijesz, pozwól mi coś powiedzieć.
- Tutaj nie ma nic do mówienia! Pocałowałeś moją dziewczynę! Moją Alice!  A miałem cie do cholery za przyjaciela! - zaczął się z nim szarpać. Bałam się, że to przeistoczy się w bójkę. Bałam się, że coś sobie nawzajem zrobią.
- Gabriel! Posłuchaj mnie, potem możesz ze mną zrobić co zechcesz - wrzasnął na niego i odepchnął go od siebie tak mocno, że brunet mało co się nie przewrócił.
    Wokół nas zebrała się już spora grupka osób, która przekrzykiwała się wzajemnie zachęcając do bójki. Naprzeciw mnie z tłumu wyszła Evelin i spojrzała na mnie ze smutkiem. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Co chwila napotykałam pełne bólu spojrzenie Gabriela, który jakby pytał się, dlaczego mu to zrobiłam. Serce ścisnęło mi się z żalu. Nie mogłam mu spojrzeć prosto w oczy.
- Jak wiesz, Alice zachowała się ostatnio trochę dziwnie, sam do mnie z tym przyszedłeś, powiedziałeś, że nie wiesz co robić, że martwisz się o nią.
- Człowieku co ty pieprzysz! Słyszysz sam siebie?! I co? Wykorzystałeś to, że ona mnie unika?! Złapałeś okazję żeby się do niej zbliżyć, czy co!? Bo nie rozumiem! - co chwila zaciskał i rozluźniał pięści.
- Nie. Chciałem z nią porozmawiać, dowiedzieć się czegoś. Zachowywała się tak samo jak moja młodsza siostra.
- Co do tego ma twoja siostra?
   Słuchałam tej rozmowy, ale byłam nie do końca świadoma tego, co tu się działo. Byłam tłem, oni rozmawiali, jakby mnie tutaj w ogóle nie było.
- To, że była bita, Alice zachowuje się dokładnie tak samo. Może tego nie dostrzegasz, bo jesteście razem, ale jak się spojrzy z innego punktu widzenia.. - on wiedział, on wszystko wiedział.
- Słyszysz to?! Człowieku, co ty bredzisz!
- Sam zobacz - podszedł do mnie. Kątem oka widziałam jak Gabriel rusza w furii w naszą stronę, jednak został przytrzymany przez kolegę z zespołu.
    Eric delikatnie dotknął mojej twarzy. Zadrżałam. Nie chciałam tego wszystkiego, nie tak to miało wyglądać. A jeśli on mnie teraz pocałuje? Co będzie? Gabriel Nadal szarpał się trzymany już przez dwóch chłopaków. Czekałam ze łzami w oczach, aż chłopak stojący przede mną, po raz kolejny mnie pocałuje. Jednak to się nie stało. Eric delikatnie, kciukiem przetarł skórę w miejscu, gdzie zakryty był siniak. Kilka razy jeszcze musnął ręką moją twarz i odsunął się ode mnie.
- Spójrz.
   Patrzyłam się na bruneta ze łzami w oczach. Pojedyncze krople spływały po moich policzkach.

Zapomniałam o mnóstwie ludzi, obserwujących całe wydarzenie. Gabriel nawet nie drgnął, wpatrywał się w miejsce, gdzie widniała śliwa.
- Pocałowałem ją tylko dlatego. Inaczej nie dałaby sobie tego obejrzeć.
   Zdałam sobie sprawę z tego, że wczoraj na spacerze, nie miałam poprawionego makijażu. Mój pamiątkę po ojcu było widać, więc gdyby nie późna pora i ciemność, Gabriel zobaczyłby podbite oko.
- Przepraszam, jeśli cię uraziłem, jeśli was uraziłem, ale chciałem pomóc. - wsunął ręce do kieszeni i odszedł.
Gabriel wyszarpnął się z ucisku chłopaków i podszedł do mnie.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś, kto ci to zrobił? - dotknął delikatnie mojej twarzy. Zataczał opuszkiem palców kręgi wokół bolącego mnie miejsca.
- Nikt..
- Alice, czy to twój ojciec? - podniósł głos, na tyle, żeby mnie przeszły ciarki.
- Tak, ale..
- Zabiję go. - warknął i pobiegł w stronę motoru. Teraz dopiero ogarnęła go furia. Widziałam tylko jak wsiada na motor i odjeżdża zostawiając na chodniku ciemny, smolisty ślad opon.
    Spojrzałam na Evelyn i cicho powiedziałam do niej, kiedy mnie objęła.
- On go zabije...


***
Jest, jest, jest!
Nawet nie wiecie jak się cieszę, że udało mi się napisać ten rozdział. Już dawno o nim myślałam, ale nie miałam pojęcie jak się za niego zabrać. Przepraszam, ale także dziękuję że tak długo czekaliście :) Dzięki też za wspaniałe słowa pod ostatnim rozdziałem, które dodały mi sił :) Widziałam, że w między czasie pojawiło się kilka nominacji do LA, niedługo je nadrobię. Dziękuję, wam, że ze mną jesteście. No więc, myślę, że rozdział do najgorszych nie należy. Jestem z niego dumna. Jeszcze raz ogromne dzięki i życzę wam miłego tygodnia.
Buziaki, Dżoana ;**

czwartek, 8 maja 2014

Hejo :)

Wiem, że długo nie pojawił się żaden rozdział, za co bardzo was przepraszam. Poukładałam w końcu swoje sprawy i mogę wziąć się za pisanie :) Mam nadzieję, że jeszcze mnie nie opuściliście. Biorę się się do roboty i będę nadrabiać. Mam nadzieję, że już w tym tygodniu uda mi się dodać nowy rozdział. Trzymajcie kciuki! Do usłyszenia, albo raczej poczytania wkrótce :))