wtorek, 25 marca 2014

Rozdział XI

     Uśmiechnęła się. Naprawdę widziałam jej uśmiech. Nie spodziewałam się tego, że pomimo łez jej kąciki ust podniosą się do góry. Widziałam, że nawet ojciec Grace jest wzruszony. On, zawsze nieugięty, poważny, panujący nad emocjami. Nie wierzyłam w to.
     Rozejrzałam się po całej sali. Trwała cisza, przyjemna cisza. Wszyscy wpatrywali się w białą trumnę, wszyscy się uśmiechali. Pierwszy raz w życiu byłam na pogrzebie, gdzie ludzie się uśmiechają. Spojrzałam na tłum szukając kogoś, na kim bardzo mi zależało. Musiałam dziwnie wyglądać. Nie miałam już nic do powiedzenia, jednak nadal stałam nieruchomo po środku. Mój wzrok powoli rejestrował wszystkie twarze. Zrobiło mi się gorąco.

Nie było go.

   Zeszłam parę stopni w dół nadal uważnie lustrując tłum w kaplicy.

Nie widzę go.

    Zawróciło mi się w głowie. Przecież to nie możliwe. Mój oddech przyspieszył, serce mi podchodziło do gardła. Kątem oka zauważyłam ruch i zauważyłam, że zaniepokojony Gabriel podszedł do przodu. Lekko pokiwałam głową, żeby wszystko w porządku. I wtedy go zauważyłam. David nacisnął klamkę i wyszedł z kaplicy. Minęłam zatroskaną mamę Grace i niemal wybiegłam z kaplicy. Gdy wychodziłam, usłyszałam słowa pastora rozpoczynającego modlitwę. Wypadłam na zewnątrz i rozejrzałam się za przyjacielem. Stał oparty o drzewo, z rękoma w kieszeni. Wiedział, ze wyjdę za nim, zrobił to specjalnie, tylko po co. Opanowałam oddech i podeszłam do bruneta.
   Chłopak się zmienił. Ściął włosy, zmienił styl, ale chyba najbardziej zmieniło się jego zachowanie. Od czasu naszej rozmowy telefonicznej po głowie błąkały mi się różne wytłumaczenia, scenariusze. Podejrzewałam, że to śmierć Grace miała na niego pływ, albo, że źle mu się układa rodzicami, a może ma problemy w szkole. Ale to czego dowiedziałam się chwilę potem przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania.
  David wbijał we mnie pusty, świdrujący wzrok. Był tak oszałamiająco przenikliwy, że musiałam co chwila spojrzeć w bok, żeby nie stanąć w miejscu. Nie mogłam skonfrontować naszych spojrzeń. To nie była ta sama osoba, którą znałam jeszcze nie tak całkiem dawno. Kiedy byłam coraz bliżej niego moje ciało ogarniał chłód. Bił od Niego. Z każdym krokiem miałam coraz bardziej ochotę znaleźć się jak najdalej od niego. Ale nie mogłam. Musiałam poznać prawdę, co się z nim dzieje, dlaczego traktuje mnie jakbym była obcą osobą.
  Stanęłam metr od niego. Spojrzałam mu w oczy. Chłód jaki z nich bił, jest nie do opisania. Jak na złość, tak jak przewidziałam, zaczął padać deszcz. Zerwał się gwałtowny wiatr. Podmuch poderwał moje włosy, które zakryły twarz. Odsunęłam je ręką i opanowałam drżący głos.
- David, wytłumaczysz mi co się dzieje?
  Nadal wpatrywał się we mnie przenikliwym wzrokiem. Nie odpowiedział na pytanie. Widziałam, że jego oddech lekko przyspieszył. W oku zauważyłam niebezpieczny błysk. Ponowiłam pytanie.
- Co się dzieje? - na to pytanie zaśmiał się sarkastycznie, aż mnie dreszcze od góry do dołu przeszedł.
- Co się dzieje? Co się do cholery dzieje?! Alice, moja droga, może ty mi powiesz co się dzieje.
- Przestań, proszę, porozmawiajmy. Na prawdę nic nie rozumiem... Wiem, że możesz być nieco poruszony tym wszystkim, ostatnimi wydarzeniami. Wszystkimi to wstrząsnęło. Tylko nadal nie rozumiem gdzie w tym jest moja wina.. - powiedziałam bardzo ostrożnie widząc jego zwężające i rozszerzające się źrenice.

Przerażał mnie.
- Nie twoja wina?! - wrzasnął. Serce zaczęło mi galopować takim tępem, że myślałam, że długo nie wytrzyma - Słyszysz siebie?!
    Obszedł mnie wkoło i położył dłonie na moich ramionach. Jego ścisk był stalowy. Przycisnął mnie do drzewa. Kręciłam głową, czując lodowaty dreszcz i szorstką korę na plecach. Serce łomotało mi nierównym rytmem, czułam jak po skroni spływają mi krople potu, pomimo niewysokiej temperatury. Przymknęłam oczy, żeby uspokoić oddech. Wtedy chłopak mną mocno potrząsnął.
- Kochałem ją! Rozumiesz?! Kochałem.. - powiedział załamanym, lecz nadal groźnym głosem.  
    Dopiero po chwili dotarło do mnie znaczenie jego słów. Zamarłam. Uchyliłam powieki i spojrzałam na jego twarz. W oczach miał łzy, jednak nie przyćmiewały potwornego wzroku.
- Ja.. David, przykro mi, wiem co czujesz...
- Nic nie wiesz! - z całej siły docisnął mnie całym ciałem do drzewa. Poczułam, że coś wbija mi się w plecy. Usłyszałam dźwięk rozrywanego materiału. Z moich ust wyrwał się okrzyk, zacisnęłam pięści, wbiłam paznokcie we wnętrze dłoni i zacisnęłam zęby czując, jak kawałek gałęzi wbija mi się w skórę. Spojrzałam błagalnym wzrokiem na Davida. Jednak nie zareagował. Wyglądał jak w jakimś transie. Bezsilnie trwałam w bezruch, żeby nie zadać sobie większego bólu. - Gdybyśmy cię nie poznali, Grace by żyła, chodziła do szkoły, miała swoje życie, a teraz? Teraz to koniec. Przez kogo? Przez ciebie! - warknął mi w twarz.
- To był mój ojciec, nie wiedziałam, że..
- Gówno prawda. - przerwał mi - Wszystko jest twoją winą. Bez ciebie było by lepiej. Żałuję, że Grace cię wtedy wzięła do siebie. To było najgorszą rzeczą jaką mogła zrobić.  Nienawidzę cię. Obym cię nigdy więcej w swoim życiu nie widział. - Po tych słowach odwrócił się, postawił kołnierz płaszczu i odszedł.
   Najgorszą rzeczą....
Oddech.
   Żałuję...
Drugi oddech. 
   Twoja wina...
Kolejny.
  Nienawidzę... 
Cios prosto w serce. Usłyszeć takie słowa, od tak bliskiej osoby. Wzięłam głęboki oddech i odsunęłam się od drzewa. Poczułam przeszywający ból między łopatkami i cicho jęknęłam. Cała sukienka przemokła mi do ostatniej nitki. Zobaczyłam na korze krwawy ślad. Skupiłam się żeby dojść do samochodu Gabriela. Będę silna. Nic takiego się nie stało. Żyję. To wszystko nie jest prawdą. To mi się śni. Mijałam kolejne nagrobki. Do parkingu już zostało mi kilkadziesiąt metrów. Widok rozmywał mi się przez łzy. Miałam być silna. Nic się nie stało.  Dotarłam do samochodu i oparłam się o maskę. Mam dość użalania się nad sobą, mam dość łez, ale jak człowiek może być silny, kiedy ciągle spotykają go tak okropne rzeczy. Wrzasnęłam z bezsilności na całe gardło. Spojrzałam na wyjście kaplicy. Powoli ze środka wyłaniali się ludzie. Zauważyłam Gabriela. Szedł w moją stronę.. Później biegł.. Aż w końcu był przy mnie. Uśmiechnęłam się.
- Już koniec? - oparłam głowę o maskę, zamknęłam oczy i odpłynęłam.

***

- Wejdę tam z tobą. Nie ma żadnych dyskusji. Jesteś wyczerpana, zmęczona, na dodatek ranna, muszę cię odprowadzić.
- Gabriel, mówiłam...
- Ja już cię nie słucham. Jesteś kochana, ale martwię się. Postaw się na moim miejscu.
    Przewróciłam oczami. Chcąc, nie chcąc musiałam się zgodzić. Nie miałam siły na kłótnie z nim, a wiedziałam, że prawdziwe piekło szykuje się w domu. Byliśmy w szpitalu. Lekarz opatrzył ranę na moich plecach. Miałam dość głębokie rozcięcie, więc musiał zszywać. Fizycznie czułam się dobrze, za to psychicznie byłam wrakiem. Za dużo się na mnie zwaliło. Opowiedziałam Gabrielowi od początku do końca co się wydarzyło. Tak samo jak ja nie mógł pojąć tego wszystkiego. To jest nienormalne. Najlepszy przyjaciel, a gdy przyjdzie co do czego pokazuje swoje oblicze. Oczywiście. Nie obwiniam go za to, ponieważ możliwe, że przez ogromny szok, jego zachowanie się zmieniło w ten sposób. Nie chciałam się nad tym dłużej zastanawiać. Lepiej zapomnieć, ale nie na zawsze. Za jakiś czas spróbuję się odezwać do Davida. Będzie to trudne, ale nie odpuszczę sobie tego.
     Była godzina dwudziesta trzecia. Gabriel zajechał na parking i pomógł mi wysiąść. Byłam tak wyczerpana, że nie mogłam ustać na nogach. Miałam na sobie zbyt dużą bluzę chłopaka, ponieważ moja sukienka została doszczętnie przemoczona i trwale uszkodzona. Spojrzałam na dom. Światła na dole były zapalone, więc starzy nie spali. Niedobrze.. Cieszyłam się, że Gabu wejdzie ze mną, jednak obawiałam się, że popadnie w konflikt z moim ojcem, co teoretycznie było nieuniknione. Zaraz usłyszymy teorie i pytania typu: "porwałeś moją córkę!" czy "gdzie byliście, co robiliście?!". Dzisiejszy wieczór będzie piekłem na ziemi. Dlaczego to wiedziałam? Wystarczyło włączyć telefon i spojrzeć na ilość nieodebranych połączeń. Było ich tak dużo, że rejestr już ich nie zapisywał. Cud, że jeszcze policja nas nie poszukuje.
  - Gotowa?
- A mam inne wyjście?
- Możemy jechać do mnie, już mówiłem.
- I co? W końcu będę musiała wrócić. Daj spokój, miejmy to już za sobą.
  Wzięłam go za rękę i otworzyłam drzwi. Gabriel lekko domknął drzwi. Ledwo weszliśmy, ojciec już stał w przedpokoju. Wiedziałam, że tak będzie..
- Tato, pozwól mi to wytłumaczyć..
- Kochana, nie ma czego tłumaczyć. Byłaś na pogrzebie przyjaciółki, to przecież oczywiste - uśmiechnął się życzliwie.
Byłam w S Z O K U.
- Nie jesteś zły? - musiałam się upewnić, czy to co usłyszałam było prawdą.
- Nie jestem, cieszę się, że sobie poradziłaś sama. Mama trochę się martwiła, ale wiedzieliśmy gdzie pojechałaś. Jest już późno, leć na górę. Usprawiedliwiłem ci dzisiejszą nieobecność.
- Dziękuję... - powiedziałam z niedowierzaniem. - Gabriel, chodź.. - ruszyłam w stronę schodów.
- Dziesięć minut i kolega wychodzi.
- Jasne, dziesięć minut, dobranoc.
Kiedy byliśmy w pokoju odwróciłam się do chłopaka z miną, jakbym zobaczyła ducha.
- Widziałeś?
- Tak. Też nic nie rozumiem. Zmienię ci opatrunek i uciekam, późno już, a nie chcę się narazić twojemu ojcu.
Gabriel szybko zrobił to co obiecał i na koniec przytulił mnie do siebie. To było to czego najbardziej w tej chwili potrzebowałam. Odprężyłam się i wszelkie napięcie mnie opuściło.
- Zostań.. - jęknęłam cicho.
- Wiesz, że z przyjemnością, no ale.. ehkem.. - spojrzał w stronę drzwi.
- Masz rację, przyjedziesz jutro po mnie?
- Samochodem ma się rozumieć.
- Motorem.
- Na prawdę? - spytał ze zdziwieniem - A to proszę, przekonałaś się do mojego cudeńka? Jak sobie życzysz, jutro będę czekał, punkt 7.30.
- Dzięki - pocałowałam go, chwilę potem nie było już go w pokoju.
🔫
    Usiadłam dezorientowana na łóżku i rozejrzałam się po pokoju. Nigdzie nie było Spike'a. Zaniepokoiłam się nieco, ale jeśli nie było go u mnie, to znaczy, że spał u mamy na kolanach. Zasłoniłam żaluzje i spojrzałam w stronę drzwi, które otwarły się donośnie skrzypiąc.W progu stał nikt inny, jak kochany ojczulek. Co gorsza, już wcale nie wyglądał jak wtedy, kiedy nas witał. Teraz miał ściągnięte, zaostrzone rysy, twarz czerwoną z nerwów, pięści zaciśnięte. Nie wróżyło to nic dobrego. A więc grał dobrego tatę, w rzeczywistości był taki sam jak zawsze.
  - Chyba musimy poważnie porozmawiać. - wszedł do pokoju i zatrzasnął drzwi. Zaczęłam modlić się w duszy, żeby pojawił się Gabriel. Kiedy ojciec ruszył w moją stronę, zamarłam. Nie było już ucieczki...


***
Rozdział krótki. Krótka notka ode mnie. Dzięki za 10 tys wyświetleń. Kocham was ♥
Pozdrowienia, Dżoana ;*




 



24 komentarze:

  1. Szkoda mi tego Davida. Widać, że mocno kochał Grace. Ale to nie powód, żeby obwiniać ją o jej śmierć. Skoro tak kochał Grace na pewno wiedział co się działo i że to wina jej ojca, a ona sama o niczym nie wiedziała. Dobrze, że Gabriel jest ciągle przy niej, co ona by bez niego zrobiła. Aż mnie ściska jak mam czekać teraz na ciąg dalszy, a przerwałaś w takim momencie. Ale chyba nie ma zamiaru jej uderzyć? Gabriel mógłby się wrócić na wszelki wypadek.
    Dodaj szybko następny! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejuniu :c Jaki smutny...
    Mam nadzieję, że ojciec Grace nic jej nie zrobi :/ Strasznie szkoda mi Davida :'c
    Ehhh pisz szybciutko następny, bo moment do zakończenia to siebie wybrałaś przedni :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy rozdział. Bardzo mi się podobał. Dziękuję za propozycje. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawał na miejscu! Czy tylko ja przeżywam to opowiadanie tak emocjonalnie?

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna część :) Mam nadzieję, że niedługo dodasz ciąg dalszy ;) Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  6. No i pojawił się David. Kurczę, spodziewałabym się po nim smutku, wsparcia, rozpaczy albo w ogóle czegokolwiek równie... pozytywnego. Jego wyżywanie się, wściekłość i nienawiść - chociaż są w pełni zrozumiałe mimo wszystko - zupełnie mnie zaskoczyły i zdezorientowały. Biedna Alice... Po tym wszystkim, co ostatnio przeszła, straciła nie tylko przyjaciółkę, ale także przyjaciela... Dobrze, że chociaż Gabriel był przy niej i okazał wsparcie.
    W zasadzie muszę przyznać, że Alice jest bardzo twarda. Nie załamała się. Wprawdzie mocno przeżyła scesję z Davidem, ale mimo to dała sobie z tym jakoś radę.
    Nie dziwię się jej strachowi przed powrotem. Gdy przeczytałam reakcję jej ojca na jej powrót, byłam w takim szoku, że aż oniemiałam. To było takie nierzeczywiste. I faktycznie na końcu okazało się, że to była tylko zwykła gra aktorska... Gra przed Gabrielem. Domyślam się, że chodzi o reputację albo coś tego typu - w końcu Gabriel i jego rodzina to sąsiedzi. Szkoda, że chłopak nie został z Alice... Szkoda, że ona w ogóle wróciła do domu.
    Boję się. Boję się, co teraz zrobi jej ojciec. Mam nadzieję, że może po prostu trochę na nią nakrzyczy i starczy, ale jakoś nie sądzę, by tak to się skończyło. Ten człowiek jest zdemoralizowanym psychopatą! Jest niebezpieczny. Zapewne uderzy córkę, skrzyczy. Szczerze powiedziawszy nie zdziwiłoby mnie, gdyby dziewczyna po wszystkim wylądowało w szpitalu. Poza tym po głowie cały czas świta mi myśl o tym, co zrobił Grace. Mój moralny umysł od razu mówi mi, że to niemożliwe, by on zrobił to samo z córką, ale w dalszym ciągu czuję tę małą obawę...
    Błagam, pisz szybko! Życzę Ci weny, wolnego czasu i w ogóle wszystkiego, co Ci potrzebne, byś niebawem wstawiła kolejny rozdział!
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O mój Boże ... Rozdział świetny, smutny. Biedna Alice :c Jej przyjaciel oskarża ją o wszystko .. Ale mam nadzieję, że to tylko szok po śmierci Grace i potem przeprosi Alice... A ojciec Alice... Kompletny szok... Psychopata jeden... Boje się tego, co jej zrobi... Chyba się domyślam... Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale boskie!!!!! David nie mialbprawa tak potraktowac Grace. Dobrze, ze ma wsparcie w Gabrielu. Boje sie o Alice jej ojciec to psychopata! Strasznie sie wczuwam.w to opowiadanie. Pisz szybko, bo nie moge sie doczekac dlaszej czesci.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny :* szkoda że jej przyjaciel tak się zachował, w końcu to nie była jej wina :( ciekawe co odwali jej ojciec :/ zapewne coś złego :( rozdział super i czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  10. to jest Supper .. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nareszcie nowy rozdział :D
    O mój Boże... Ale się działo :O Jak David mógł się tak zachować wobec niej? Może i kochał jej przyjaciółkę, ale to nie daje jej prawa do takiego traktowania jej. Jak zwykle Gabriel jest moim ulubieńcem :D Jeśli chodzi o jej ojca... to trochę się przeraziłam O.o Coś czuję, że oddał jej psa w zemście xd No i teraz są razem w pokoju... Ten człowiek mnie już przeraża :c
    Oczywiście rozdział ciekawy i z niecierpliwością czekam na kolejny :D Mam nadzieję, że będzie szybciej niż ten.
    Pozdrawiam :*
    Seo

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejku niech dla Gabrysia przypomni sie,że czegoś zapomniał i ją stamtąd zabierze. Coś czuję,że rozmowa z ojcem nie będzie zbyt miła. Mam nadzieję,że nie popadnie w furię i jej nie uderzy. Błagam wstaw szybko kolejną częśc. A co do Dawida to chyba górę wzieły emocje. Chłopak sobie z tym nie radzi. Wydaje mi sie,ze on tak nie mysli i jak sb to przemysli to sam do niej zadzwoni.
    Reasumując cudny rozdział. Prosze szybko wstaw kolejny. ;-)
    Pozdrawiam i zycze duzo weny.
    /Eli..

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajny rozdział czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  14. W końcu nowy rozdział ☻ Pewno ta rozmowa z ojcem nie będzie należała do najmilszych. Ogólnie rozdział wyszedł super. Chce już ofc next.
    Pozdrawiam
    Aqua

    OdpowiedzUsuń
  15. Jejku boje się jej ojca. Co za tyran! Oby jej nic nie zrobił. Mam nadzieję, że z Dawidem się wszystko jakoś ułoży. A co do Daniela to jest po prostu meeega ;))
    Dodaj szybko następny bo nie wytrzymam

    OdpowiedzUsuń
  16. Na twoje opowiadanie trafiłam przypadkiem , kilka dni temu . Jest świetne . Z każdym słowem odkrywam coś nowego : ) .

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetne opowiadanie! Z niecierpliwością czekam na następne rozdziały!
    Zapraszam też do mnie http://nie-zapomne-obiecuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Historia Alice :) Brzmi fajnie!

    http://przyjazn-milosc-zaufanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Przeczytałam rozdział i
    muszę ci powiedzieć, że
    naprawdę masz talent do
    pisania . Czekam na
    kolejny rozdział mam
    nadzieję, że niedlugo sie
    pojawi. Powodzenia w dalszym pisaniu , duzo weny.buziaki

    OdpowiedzUsuń
  20. OMG! :D Aż brak słów na opisanie, cudo! :*
    + Zapraszam do mnie:
    - http://pamietniki-em.blogspot.com/
    - http://cammmmmmeleon.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Wspaniale piszesz! Przeczytałam całego bloga w pół godziny!
    Ten jej ojciec to sk*******! Jeśli on jej coś zrobi to FOCH FOREVER! Niech ta jej matka w końcu postawi się jej tacie!
    Czekam na więcej! :o)

    OdpowiedzUsuń
  22. Dastałaś ode mnie nominację do Liebster Blog Awards. :) Szczegóły znajdziesz na http://ej-romantycznahistoria.blogspot.com/2014/05/liebster-blog-awards-dostaam-nominacje.html

    OdpowiedzUsuń
  23. Chyba Alice straciła już wszystkich dawnych znajomych. Grace nie żyje, a David nie chce jej znać. Ciekawe dlaczego myśli, że to jej wina jak ona do przeczytania tego listu o niczym nie wiedziała.
    Przez chwilę myślałam, że ojciec Alice się zmienił i że rozumie że Alice chciała pojechać na ten pogrzeb. A tu się okazuje że to taka pokazówka przed Gabrielem. Pewnie jak go teraz nie ma to będzie taki sam i pewnie rozmowa jego i Alice miła nie będzie.

    Będę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń