środa, 25 grudnia 2013

Rozdział III

Słysząc ten głos Nadia od razu ode mnie odskoczyła. Nie zdążyłam się nawet zorientować kiedy leżałam na ziemi. Spojrzałam na wprost, gdzie stał zszokowany Gabriel. Tak też myślałam. Książę na białym rumaku, przybywa ratować dziewczynę w opałach. Teatralnie wywróciłam oczami, kiedy chłopak od razu do mnie przyskoczył, co nie uszło uwadze mojego oprawcy. Myślałam, że Nadia przestrzeli mnie wzrokiem.
- Chodź, pomogę ci wstać - objął mnie w pasie
- Zostaw, dam sobie radę - strzepnęłam jego rękę i spróbowałam się podnieść - Nie musiałeś nic robić, sama bym sobie dała radę - warknęłam mu w twarz i spojrzałam na Eve. - Idziemy?
- Poczekaj, porozmawiajmy, proszę - Gabriel nie odstępował mnie na krok. Zauważyłam, że Nadia nas uważnie obserwuje.
- Myślę, że twoja dziewczyna chciałaby spędzić z tobą trochę czasu - uśmiechnęłam się i spojrzałam na wściekłą dziewczynę - Miło cie był poznać, Nadio - odwróciłam się i podeszłam do niedawno poznanej blondynki - Idziemy? - dziewczyna skinęła głową i ruszyłyśmy dalej.
- Gabu, idziemy na kawę, już dawno mi obiecałeś! - Nadia natychmiast znalazła się przy Gabrielu i zaczęła się do niego przymilać, a ja z Evelyn zniknęłyśmy za rogiem.
- Czyś ty postradała zmysły? Na początku stawiasz się Jacksonowi, a teraz Nadii. Ty na prawdę jesteś szalona. Ale serio, nie tak się umawiałyśmy - zgromiła mnie wzrokiem. - Powiedziałaś, że będziesz uważać. Mówiłam nie graj z nią w gierki, a ty jak gdyby nigdy nic rzuciłaś jej w twarz, ze jest pokraką!
-Wcale tak nie powiedziałam - uśmiechnęłam się
-Czekaj chwilę, pokaż głowę. - zatrzymała mnie i odwróciła tyłem do siebie - Jesteś ranna, idziemy do pielęgniarki.
- Nic mi nie jest, serio, dam sobie radę, chodźmy w końcu do.. - nie zdążyłam dokończyć, ponieważ zrobiło mi się słabo i miałam zawroty głowy - Poczekaj chwilę.. - oparłam się o szafki. Nie rozumiem dlaczego źle się poczułam. Przecież atak ze strony Nadii nie wywołałby takich objawów. Nie walnęłam głową aż tak mocno.. Chociaż skoro krwawiłam, sama już nie wiem.. Nie mniej jednak ta laska jest szurnięta. Ale ani mi się śni usuwać jej się z drogi. Nie dam sobą pomiatać. Co ona w ogóle sobie wyobraża? Byłam wściekła za to cale zajście, ponieważ nie dość, że miałam za widownię pół szkoły, to jeszcze Nadia w sumie wygrała. To ona powiedziała ostatnie słowo, wiec ma nade mną przewagę. Cholera, byłam nieuważna. Spojrzałam na Evelyn, która nadal szla korytarzem, chyba nie usłyszała jak do niej mówiłam. Już chciałam do niej krzyknąć, ale obraz zaczął mi się rozmazywać. Usłyszałam głos, o ile się nie mylę, należący do Gabriela - Alice, zostawiłaś kurtkę. Poczułam się jeszcze gorzej, zawroty głowy były już tak duże, że musiałam się wesprzeć chłopaka, który stanął obok.
- Hej, co się dzieje? - spojrzał zaniepokojony i podtrzymał mnie.
- Głowa... - wymamrotałam pod nosem. Chwilę później straciłam grunt pod nogami, a moje oczy ogarnął mrok. Zdążyłam jeszcze tylko usłyszeć urywki rozmowy Eve z Gabrielem, zanim całkiem odleciałam.

***
Obudziłam się w niewielkim, białym pomieszczeniu. Mogę zgadywać, że to gabinet pielęgniarki. Przytoczyłam do myśli ostatnie kilka minut przed straceniem przytomności. Zakręciło mi się w głowie, mało się nie przewróciłam, usłyszałam zaniepokojoną Eve.. Chwila, chwila, mało się nie przewróciłam, a to oznacza, że złapał mnie.. 
- Nareszcie się obudziłaś, wiesz jakiego wszyscy mieli stracha? - spojrzałam na Gabriel siedzącego na stołku, przy łóżku i przewróciłam oczami.
- Dyrektor, miałam iść po rozkład zajęć, która godzina? - wyprostowałam się gwałtownie, co poskutkowało bólem głowy. - Cholera.. - sięgnęłam ręką do skroni
- Nie tak szybko, dyrektor poczeka, spokojnie - obok mnie usiadła Evelyn. - Jak się czujesz?
- Co się w ogóle stało?   
- Straciłaś przytomność - chłopak się lekko uśmiechnął. 
- Tak, dzięki za info, bo nie zauważyłam.
- Pytałaś się co się stało, więc odpowiedziałem - nadal na jego twarzy widniał głupi uśmieszek.
- Ugh, pytałam się.. Nie ważne. Mógłbyś się tak głupio nie uśmiechać, serio, to jest mega irytujące.
- Przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać.
- A co jest tego przyczyną? - Evelyn się zaciekawiła. Spojrzałam na nią zaskoczona, po czym wróciłam wzrokiem na Gabriela.
- Po prostu Alice wygląda uroczo, kiedy się złości. 
- No nie wytrzymam!  Dziękuję za troskę i wszystko, ale nie powinieneś byc teraz przypadkiem na lekcjach?
- Aż tak bardzo przeszkadza ci moje towarzystwo?
- Pójdę po pielęgniarkę... - blondynka powoli wycofała się do wyjścia. Nie miałam jej tego za złe, ale mogłaby tu ze mną zostać. Nie chciałam przebywać w jednym pomieszczeniu z tym kretynem. Sama. Skinęłam lekko głową i powędrowałam wzrokiem gdziekolwiek indziej, byleby nie patrzeć na Gabriela.
- Rozumiem, że nie. Czy ta ściana jest naprawdę taka interesująca?
- Czy ty naprawdę jesteś taki głupi, że nie zauważasz, że nie mam ochoty na rozmowę z tobą? - spojrzałam w jego oczy i wszelka złość się rozpłynęła nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Miał wspaniałe, ciemnobrązowe, wręcz czekoladowe, hipnotyzujące oczy. Nie mogłam oderwać od nich wzroku. Wpatrywałam się w nie urzeczona, jakbym chciała odnaleźć coś w ich głębi.
Po chwili drzwi się otworzyły i do pokoju weszła wysoka, wątła pielęgniarka. Odchrząknęłam znacząco i spojrzałam w ziemię, tak, aby Gabriel nie zauważył moich rumieńców. Boże, jaka ze mnie idiotka. Musiałam wyglądać tragicznie. Rzuciłam w stronę chłopaka szybkie spojrzenie. Nadl się we mnie wpatrywał i uśmiechał pod nosem. No pięknie.
- Byłaś odwodniona, nie masz urazu głowy. Podałam ci kroplówkę i jest już wszystko w porządku. Do wieczora się nie przemęczaj, a będzie wszystko w porządku. 
- Dziękuję, mogę już iść?
- Tak. Uważaj na siebie. 
Podeszłam do wyjścia i gdy miałam dłoń na klamce, pielęgniarka zwróciła się jeszcze do chłopaka idącego obok mnie:
- Gabu, odprowadź z Evelyn waszą nową przyjaciółkę do domu. Tak w ramach ostrożności.
Westchnęłam ciężko i wyszłam z gabinetu.
- I co? - blondynka podeszła do mnie, rzucając szeroki uśmiech - Idziemy?
- Jasne. Gabriel, jeszcze raz dzięki za wszystko, możesz już iść na swoje lekcje.
- Już się skończyły.
- Chwila, to jak długo ja tam byłam?
- Tak około 3 godziny.
- I ty cały czas...
- Tak. Cały czas siedziałem tutaj.
- Aha.- Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Bardzo mnie tym zaskoczył. Posłałam mu tylko szybki uśmiech. Cisza, która zapadła, była tak bardzo krępująca, że miałam ochotę się z stamtąd, jak najszybciej się ulotnić. Po chwili Eve się odezwała, za co byłam jej okropnie wdzięczna - Gabriel, poczekaj pod szkołą, my idziemy do gabinetu Radley'a. - chłopak skinął głową i zniknął za rogiem.
- Dobrze się znacie? - zadałam jej pytanie, które od jakiegoś czasu plątało mi się po głowie,
- Nie, to nie moja półka. Mijamy się na korytarzu, ale żeby rozmawiać.. Nigdy. 
- Rozumiem..
- Podobasz mu się. -  zatrzymałam się nagle i stanęłam jak wryta. Przez chwilę patrzyłam na nią z niedowierzaniem, po czym wybuchłam głośnym śmiechem.
- Chyba zwariowałaś, widział mnie dwa razy, a ty już takie wnioski wyciągasz, poza tym, nie jestem zainteresowana. Chodźmy, bo chcę jak najszybciej wszystko załatwić. - zakończyłam rozmowę, która zeszła na niechciany tor i podążyłam za blondynką.


***
Okej. No i jest rozdział 3. :) Mam nadzieję, że chociaż trochę się spodoba.

No i jeszcze najważniejsze ! Co prawda spóźnione, ale są :)

 Chcę wam życzyć Wesołych Świąt, udanego sylwestra i wspaniałego 2014 roku. Spełnienia wszystkich marzeń, uśmiechu na twarzy i.. wszystkiego! Nie wiem co dodać. Bądźcie szczęśliwi w życiu i nigdy nie żałujcie swoich decyzji, bo z pewnością są one prawidłowe. <3 

Pozdrawiam, Dżoana.





 
 




 

7 komentarzy:

  1. Ten facet z wideo ma wysoki głos xD
    Co do rozdziału:
    Tak, jak sie spodziewałam Gabrielowi bd się podobać Alice :D
    Ciekawi mnie ta szkoła. Pielęgniarka zwracająca się do ucznia Gabu? Dyrektor, który cierpliwie czeka? Chłopak zrywa się z lekcji na 3 godz. po to by posiedzieć przy nieprzytomnej dziewczynie?
    Nie ma opcji chcę zmianę szkoły xD.
    Ciekawa jestem kiedy Alice przestanie zgrywać taką niedostępną.
    hopelessdream

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do zmiany szkoły, to nie za bardzo się uda :) Zostaje tam gdzie jest. Ale dzięki za zauważenie paru niby niewidocznych faktów. Dały mi trochę do myślenia, postaram sie je jakoś wykorzystać... :)
      POzdrawiam, Dżoana ;**

      Usuń
    2. Chodziło mi bardziej o to, że ja chce zmienić moją szkołę na tą z twoje opowiadania xD

      Usuń
    3. Wiecie... dyrektor nie zając nie ucieknie, zajęcia to samo w końcu zawsze można przepisać. Skomentuje obszerniej w wolnej chwili, bo znów mnie obowiązki wzywają.

      Tak czy inaczej zapraszam do mnie (do nas):
      Czy zastanawialiście się kiedyś nad sensem słów "Amor vincit omnia"? Tworzą całkiem zgrabne zdanie, ładnie brzmią, ale czy ta złota myśl jest prawdą nad prawdami? Amanda pochodzi z rozbitej rodziny. Nie jest zadowolona z tego gdzie rzucił ją los. Matka zagląda do kieliszka, ojciec to nowobogacki dupek, a ojczyma nazywa mianem nieudacznika, bo nie potrafi zarobić na byt rodziny. Amanda ma przyjaciela - Krzyśka, to z nim przeżywa pierwszy raz, ale po przyjacielsku, bo nie wierzy w miłość...i tu historia mogłaby się rozwijać dalej i pięknie zakończyć. Chłopak mógłby jej udowodnić, że kocha, a ona zaczęła wierzyć w to wyższe uczucie. Jednak życie nie jest bajką i rzadko kiedy kończy się happy endem. Kilka ulic dalej mieszka mężczyzna, bo już z pewnością nie chłopiec. Mężczyzna jest studentem, mieszka z dwójką młodszych od niego przyjaciół. Ten facet dużo przeżył, choć większość to wina jego złych decyzji. Przyszły neurolog wychował się w domu dziecka, a potem zaczął zarabiać w bardzo nieprzyzwoity i nielegalny sposób, ale to wszystko po to by zdobyć cel jaki sobie wyznaczył. Amanda i Aleksander - dzieli ich dekada jeśli mowa o wieku, prawdopodobnie nigdy by się nie poznali, gdyby nie ich wspólny przyjaciel - Kamil. Aleksowi wydaje się, że Amanda to nie jego liga, ale mimo to chce o niej dowiedzieć się czegoś więcej, no i się dowiaduje, że to zimna suka, która idzie do celu po trupach, na dodatek jest winna śmierci swojego byłego. Każdy normalny mężczyzna odwróciłby się na pięcie i zapomniał o takiej Femme Fatale, ale nie Aleksander. Dochodzi między nimi do kolejnego przypadkowego spotkania i szermierki słownej. Wydaje się, że tych dwoje nigdy się nie polubi, ale mimo tego on ją całuje. Amanda nie wiąże z nim żadnych nadziei, bo według jej kryteriów on nie jest kimś godnym uwagi, a dlaczego? Za słaby samochód, mieszka z przyjaciółmi, na dodatek rudawy... nie nadaje się na sponsora, a dla niej mężczyźni to sposób na zarobek, przeżycie, spełnienie marzeń i ambitnych planów. Amanda w wieku siedemnastu lat dorobiła się samodzielnego mieszkania i to właśnie Aleksander pomaga jej w remoncie, dziewczyna dowiaduje się, że jest on neurologiem dziecięcym i zmienia o nim nieco zdanie... nagle zawiesza na nim oko. Idą do łóżka, ale nie za kasę i nie dla kasy... normalnie, po przyjacielsku. I w rok ich życie odwraca się o sto osiemdziesiąt stopni, a wszystko przez obsesyjną miłość, kłamstwa, zdrady i niedopowiedzenia. Amanda broni swojego zdania, on narzuca jej swoje. Dochodzi do kłótni, rękoczynów, ślubu, rodzicielstwa, powrotu trudnej i dawno już zapomnianej przeszłości... i nagle pojawia się jedna myśl "czy miłość naprawdę może zwyciężyć wszystko?". To opowieść zaczynająca się od dwojga ludzi, którym trudno żyć razem, ale osobno też już nie potrafią. http://a-a-a-v-o.blogspot.com/

      Usuń
  2. Gabriel będzie wybierał między dwiema dziewczynami? Bo najpierw Nadia, teraz Alice. Chyba że z Nadią niczego nie będzie.
    Evelyn za szybko wyciąga takie wnioski. Bo jak Alice się może Gabrielowi podobać jak widzieli się tylko kilka razy.

    Będę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Yay. Alice pokazuje pazurki! Super rozdział. Coraz lepiej ci to idzie. W sensie już jest super, ale wskakuje na coraz to nowe poziomy bajeczności!
    Wybacz. Za dużo seriali...😜

    OdpowiedzUsuń